Link do filmu - www.youtube.com/watch?v=MOk3hKF0vik
Serwus! Z tej strony Malinowy Nos. Nie jestem dziś w winiarni, ale gdzieś indziej. Zaraz Wam opowiem, o co chodzi.
Na samym wstępie chciałem wspomnieć o filmie, który nagrałem pod koniec roku, gdzie informowałem o tym, że wracam do nagrywania. Bardzo pozytywnie został przez Was ten film odebrany. Było dużo pozytywnych komentarzy. Dziękuję Wam bardzo za to! Cieszę się, że chcecie, abym dalej nagrywał i mam nadzieję, że ktoś to będzie oglądał. Tak że działamy, działamy, działamy!
Stąd właśnie ten pomysł – nowe miejsce do nagrywania udało mi się zorganizować, czyli bardzo przestronną, przyzwoitą kuchnię. Testuję ją już tu troszeczkę i bardzo mi się tu podoba. Myślę, że może coś w kuchni ponagrywam. Lubię gotować – nie znam się, ale cały czas się uczę i lubię gotować, więc będę działał. Jeżeli Wam się filmiki spodobają, to może taka seria też powstanie. Już kilka filmików na kanale jest – jakąś kapuchę kisiliśmy razem, też jakiś chleb pokazywałem, jak robiłem w automacie. Tak że zobaczymy jak to wyjdzie… Czas pokaże!
To tyle, jeżeli chodzi o wstęp. Przenosimy się do winiarni. Pokażę Wam, co w ogóle planuję. Winiarnia też się trochę zmieni. Planuję ją rozbudować o jedną ścianę, tak żeby więcej nastawów, balonów się zmieściło. Trochę ją też trzeba odświeżyć, żeby to fajnie wyglądało – żeby nie było monotonii.
Co robimy w winiarni? Miód pitny z sokiem malinowym (maliniak!)
Jestesmy w winiarni i będziemy działać! Mieliśmy tu robić porządki, bo chciałem ogarnąć to, co nastawiałem jeszcze w zeszłym roku, ale to musi poczekać do następnych materiałów, które się ukażą pewnie lada chwila. A tutaj mam przed sobą miód i syrop malinowy – będzie robić miód pitny!
Znajomy z Podkarpacia przywiózł mi pięć słoików miodu, tak że mamy prosto z pasieki – nie oszukany, nie z cukrem, tylko prawdziwy miód nektarowo-spadziowy. I do tego miodu mam pięć litrów soku malinowego, wyciskanego na prasie. Też nie żadne oszustwo, tylko naturalny sok z malin. Będę robił miód pitny malinowy, czyli naprawdę coś przepysznego.
Chcę zrobić około 25 litrów. Myślałem, żeby nastawić w balonie, ale nie będę tego robił – będę nastawiał miód w pojemniku fermentacyjnym z uwagi na maliny. Jakby tam jakieś frakcje owoców jeszcze były, to żeby przy fermentacji z balonu nie wykipiało to, co tam nastawię. W wiadrze będę miał trochę miejsca po nastawieniu, a za jakiś czas przeleję miód do balonu i w balonie będę dalej fermentował.
Mam pięć słoi miodu. Przy 25 litrach to wychodzi, że to jest niby piątak, bo jedna część miodu, cztery części wody, tak że proporcje są nieduże, ale do tego dochodzi 5 litrów soku malinowego. Tak że ciężko to nazwać. Nazwę to po prostu miód pitny malinowy – „maliniak” tak zwany :)
Jeżeli chodzi o kwestię „sycenie czy nie sycenie”, to wybrałem metodą niesyconą, czyli nie będę podgrzewał miodu – będę robił na zimno. Trzeba przy niej bardziej uważać, bo łatwiej można zepsuć miód, ale jest dużo lepsza dla końcowego produktu, bo nie tracimy wszystkich tych fajnych rzeczy, które są w miodzie. Wszystko, co dobre zostaje nam później w miodzie pitnym. Są dwie możliwości, ja wybieram tę opcję niesyconą.
Jak zrobić miód pitny z sokiem malinowym?
Będziemy się brali do pracy. Mamy:
-
sok,
-
drożdże do miodu pitnego Bulldog na 25 litrów (drożdże aktywne z pożywką i mikroelementami),
-
pojemnik fermentacyjny,
-
miód.
Miód mam jeszcze lekko płynny, tak że nie będzie problemów z wydobyciem go ze słoików. Jeżeli chcemy go podgrzewać, rozpuszczać, to – dowiedziałem się od znajomego – że maksymalnie w 40°C możemy to robić, żeby nie tracił swoich właściwości. Do takiej temperatury możemy spokojnie upłynniać miód, jeżeli chcemy go dodawać do takiego nastawu. W wyższych temperaturach już tracimy cenne składniki.
Będę przelewał te miody do wiadra. Soki malinowe też. Matkę drożdżową zaraz przygotuję. Prosta sprawa – tak, jak na innych filmikach, które pokazuję. Dopełnię wodą do 25 litrów, bo około tyle chcę mieć nastawu. Później zmierzymy cukier i zobaczymy, co tam pokazuje nam cukromierz, i powiemy sobie co dalej.
Oczywiście wiadro fermentacyjne jest dokładnie umyte, zdezynfekowane. Wszystko musi być czyste! Bardzo trzeba na to uważać, szczególnie przy metodzie nie na ciepło.
Wlewamy do wiadra sok malinowy, dodajemy miód. Uzupełniłem do 21 litrów, czyli jednak troszkę mniej niż była mowa na początku. Ewentualnie wody mogę dodać w późniejszym etapie, jeżeli uznam, że coś jest nie tak i chcę to jednak rozcieńczyć, ale myślę, że ostatecznie zrobię około 20 litrów, żeby ta intensywność smaku była troszkę większa.
Matka mi się namnaża w szklance obok. Zaraz będę ją dodawał, ale najpierw zmierzymy sobie, ile jest na chwilę obecną cukru. Temperatura nastawu to około 23°C. Pomiar robi się przy 20°C, więc różnica jest niewielka – myślę, że możemy spróbować zmierzyć cukier.
Jeżeli chodzi o cukromierz do 25 Blg to niestety on całkowicie się wynurzył, czyli jest troszkę więcej. Nie wiemy dokładnie ile, ale jest więcej niż 25 Blg. Trzeba użyć mocniejszego cukromierzu… Mam też model o 20-45 Blg i nim się posłużę. Co pokazuje? Wychodzi niewiele ponad 25 Blg, około 28 Blg. Przy 28 Blg mamy około 15,5%, jeżeli to wyfermentuje do zera (tak można wyczytać z tabeli). Tak że to już zostawiamy i spodziewamy się piętnastoprocentowego miodu pitnego „maliniaka”!
Okej, wyciągam cukromierze. Dodaję matkę drożdżową. Wszystko mieszam i zamykam. Bardzo ładnie pachnie malinami. To będzie naprawdę rewelacyjny miód. Już się nie mogę doczekać za pół roku, jak będę mógł skosztować po fermentacji, jak smakuje, a po roku myślę, że już spokojnie degustować. Zamykamy szczelnie wiadro!
No i właściwie na tę chwilę to tyle. Miód mamy nastawiony. Pewnie lada dzień już się zacznie fermentacja. Jeżeli nie ruszy przez 2-3 dni, to warto zwrócić uwagę, czy gdzieś nie ma nieszczelności w balonie czy w wiaderku, ewentualnie z drożdżami coś mogło być nie tak i nie ruszyły. Trzeba wtedy zareagować i pomyśleć o kolejnych drożdżach.
Na chwilę obecną to tyle. Podpisałem, kiedy został nastawiony miód – dodałem, ile wyszło Blg. Naklejam sobie karteczkę, żeby pamiętać, bo dużo miałem nastawów i za miesiąc, dwa trzy czy za pół roku zapomnę, co to było i co się z tym dzieje.
Co w kolejnych odcinkach?
Miodek mamy nastawiony. Czekamy cierpliwie aż wyfermentuje. A lada chwila będę się zabierał za kolejne nastawy – wina z kakao, z kokosa, jakieś egzotyczne. Muszę to ogarnąć, tak że zaraz będę myślał o kolejnych filmach.
Szykuję też dla Was niespodziankę. Zobaczcie na filmie, co się dzieje. Mam całą masę nastawów, które muszę ogarnąć. Jest wiele nastawów, do których nie zaglądałem jakiś czas i nie wiem, jak się mają. Trzy miesiące temu nastawiłem miód pitny – tylko trójniak, tak że poszło tu dziewięć słoików miodu. Jest tu 25 litrów miodu, który pracuje sobie bardzo powoli. To było robione na samym miodzie, bez żadnych soków owocowych.
Na filmiku widać też oznaki remontu – powiększam studio. Trochę uprzątnąłem. Były tam regały, jakieś wiaderka. Pięciolitrowe damy tam prawdopodobnie poustawiam. Tak że postaram się to ogarnąć i nasze ciasne biuro powiększyć. Uzbierało się tego trochę i dobrze by było mieć tego miejsca więcej.
Tak to wygląda. W tym odcinku to tyle. Widzimy się w drugiej części „maliniaka”!
PS Tradycyjnie zapraszamy do subskrybowania naszego kanału na YouTube oraz dołączania do grupy Malinowe Nosy na Facebooku!