Link do filmu - https://www.youtube.com/watch?v=8ICKLoaX3JE
Link do II części filmu - https://www.youtube.com/watch?v=g2TCzH0P4fU
Link do III części filmu - https://www.youtube.com/watch?v=CXpr6P-Io-Y
Link do IV części filmu - www.youtube.com/watch?v=2K75BQJfj1A
Serwus, z tej strony Malinowy Nos! Zapraszam na kolejny eksperymentalny odcinek. Tym razem wino kokosowe.
Dlaczego właśnie przepis na wino kokosowe?
Przychodzą mi do głowy różne pomysły na dziwne nastawy na wina. Niedawno było wino cytrynowe, o którym nigdy wcześniej nie myślałem. Wino kakaowe się robi w baloniku - niebawem kolejna część. A wczoraj siedziałem i myślałem, czy kokos, a właściwie wiórki kokosowe, też mogą być ciekawe? Pytałem Was o opinie, czy ktoś tak robił. Krystian w komentarzu do poprzedniego filmiku pisał, że robił i że wino wyszło kiepskie, płytkie w smaku i musiał je wylać. Ale mimo wszystko spróbuję nastawić to wino. Lubię kokos, bardzo ładnie pachnie. Zobaczymy!
Składniki na wino kokosowe
Będę robił wina na wiórkach kokosowych. Nie na mleczku kokosowym, tylko na wiórkach. Mam 2 kg wiórek, cukier, pożywkę, drożdże, trochę czarnej herbaty, kwasek cytrynowy. I specjalnie do sklepu pojechałem po słój 12 litrowy. Takich małych balonów mam wprawdzie dużo, ale wyobraźcie sobie przepychanie tych wiórek przez otwór - jak będą mokre to będą się przyklejać do szkła. Dużo zachodu, a robienie wina ma być przyjemne. Tak że pojechałem szybko po słój - 12 litrowy, z dużym otworem. Łatwo wrzucę, wyciągnę i skontroluję, co się dzieje. A jest on 12 litrowy, bo jak chcę mieć nastaw około 10 litrów wina, a wiórki też trochę zajmą, to lepiej mieć zapas. Zwłaszcza, że wiórki będą się unosić do góry. Są lekkie, drobne, więc musimy mieć więcej miejsca w pojemniku, w którym chcemy nastawić to wino.
Bierzmy się do pracy!
Jak będziemy robić wino z wiórek kokosowych?
Woda już się grzeje. Myślałem jednak, co zrobić z wiórkami. Kokos ma dużo oleju w sobie, więc kombinowałem, jak pozbyć się tego oleju z wiórek. I jest problem. Niektórzy dwa dni kombinują z piekarnikiem, jakimiś wyparzaniami itp. Dlatego doszedłem do wniosku, że nie będę się tym na razie specjalnie przejmował. Sparzę rodzynki we wrzątku i po sparzeniu już bezpośrednio wrzucę je do nastawu. A jeżeli jakiś olej się wytrąci, to pojawi się na górze. Przy balonie z wąską szyjką też będzie na górze - będę mógł wężykiem zlać wino spod tego oleju. I myślę, że będzie ok.
Na chwilę obecną sparzę 2 kg wiórek i tyle. A w kolejnej części będę pokazywał, co i jak. Tak że na bieżąco będziecie wiedzieć, jak się ma ten eksperyment z winem kokosowym.
Mam około 20 gramów czarnej herbaty liściastej. I około 70 gramów kwasku cytrynowego. Jedno i drugie jest po to, aby dodać tanin i kwasowości, bo to wino się wtedy lepiej układa, dojrzewa, ma głębszy smak i jest z czasem lepsze. Poza tym mamy same wiórki, więc musimy je wspomóc, żeby wino miało smak. Nie mówiąc na razie o cukrze, ale to już później dla smaku. Na pierwszy raz pójdzie około 1,5 kg cukru.
Cukier rozpuszczam w wodzie. Herbatę zaparzam.
Parzenie wiórek kokosowych
Wiórki udało mi się sparzyć. Nic się takiego złego nie działo. Tłuszczu wcale nie mają dużo. Myślę, że będzie ok. W każdym razie napuchły, nasiąknęły wodą i 12 litrowy słój zajmują prawie w całej objętości! W tym momencie komplikuje to dość mocno sprawę. Myślałem, że 2 litry zapasu wystarczą, a tu się okazuje, że to jest zdecydowanie za mało. Tak że zdecydowałem, że ten słój poczeka na później, jak już odrzucę wiórki od nastawu to tutaj przeleję wino. A póki co wezmę wiadro 33 litrowe. Tutaj te 10 litrów wina z wiórkami zmieści się. Wiórki same zajmują 10 litrów, a do tego 10 litrów cieczy, a więc musimy mieć chociaż te 20 litrów. A jak to zacznie fermentować, to wiórki uniosą się na górę i zajmą jeszcze więcej miejsca. Zawsze warto mieć zapas, jeżeli przewidujemy, że coś będzie wypychać się do góry, a wiórki są lekkie, czyli na pewno będą się tak zachowywać.
Czas więc umyć i zdezynfekować wiadro, a słój odstawiam i wszystko przerzucam do wiadra. Bbiorę się za cukier, drożdże i herbatę.
Przygotowanie nastawu na wino kokosowe
Mam 3 litry wrzątku. Rozpuszczam 1,5 kg cukru. Ewentualnie może być 1 kg, żeby nie przesadzić. Jeśli chcecie być ostrożni to można mniej, ale myślę, że 1,5 kg będzie ok. Kwasek cytrynowy, 80 gramów, też dodaję do syropu cukrowego. Herbatę zaparzymy osobno. Drożdże i pożywkę będziemy sypać już bezpośrednio do nastawu. Można ewentualnie na pół godziny uwodnić je w szklance, ale nic tu nie stoi na przeszkodzie, żeby wsypać bezpośrednio - drożdże Bayanus dadzą sobie radę.
Dodajemy syrop cukrowy (z kwaskiem) do wiórek. Dopełniamy nastaw wodą w ilości 6 litrów. Dodajemy pożywkę Activit i drożdże Bayanus. Mieszamy wszystko dobrze i zamykamy.
Podsumowanie
Bardzo ładnie pachnie kokosem. Tak że jestem już strasznie ciekaw, co z tego wyjdzie. Może być ciekawe winko! Zobaczymy, czy faktycznie będzie mało kokosowe czy nie. Póki co już się rozwarstwiło - na dole płyn, na górze wiórki, czyli codziennie takim nastawem musimy mieszać, bo jutro już na pewno będą wiórki na samej górze. Tak że mieszamy codziennie! I póki co to wszystko w tym eksperymentalnym odcinku. Niebawem zapraszam do części drugiej. (Znajciecie ją pod tym linkiem).
Serwus!
Minął tydzień od nastawienia tego wina. Fermentacja ładnie ruszyła. Mam wrażenie, że cukier już wyfermentował. Dziś będzie kolejna partia - 1 kg cukru do dodania. To dużo, ale wiórek też jest dużo, a one nasiąkąją alkoholem, wodą i cukrem, więc tutaj te proporcje są zachwiane.
Część wiórek mocno nasiąkła i opadła na dno, część jest na górze, a na środku mamy sam płyn. Wygląda na razie mało apetycznie i nie wiem jeszcze, co z tego wyjdzie. Zaraz zajrzymy do środka i pokażę Wam, jak to wygląda w środku. Oczywiście codziennie mieszałem tym nastawem, żeby wiórki się moczyły. Nie mam pojęcia, jak je będę wyciskał - bo będzie trzeba je wycisnąć na prasce albo w jakimś worku… Nie mam na razie zielonego pojęcia, co będę robił dalej!
Póki co, daję drugą i raczej ostatnią partię cukru do fermentacji. Za dwa, trzy tygodnie będę myślał co dalej - zależnie od tego, jak długo wiórki będą chciały leżeć. Mogą poleżeć dłużej, nic im nie będzie. Za kilka tygodni będę odciskał wiórki i wtedy samo wino będę dalej testował, smakował, fermentował i oceniał, co tam w ogóle z tego wyjdzie.
Jak wygląda nastaw z wiórek kokosowych w środku?
Na filmie widzicie, jak wino wygląda w środku. Akurat nie było mieszane, więc wyraźnie wiórki wyszły na wierzch i nie ma w nich płynu - płyn jest głębiej, dopiero pod grubą warstwą wiórek.
Właśnie o to chodzi: trzeba mieszać wiórki, czy też owoce, które mamy, żeby były zanurzone w płynie, bo jeżeli leżą na wierzchu dwa, trzy dni i mają kontakt z powietrzem, to zaczyna się pojawiać pleśń. Później jest wino do wyrzucenia.
Wiórek jest bardzo dużo. Nie wiem, jak je będę wyciskał - będę się tym martwił później. Póki co skosztujmy i oceńmy, jak stoimy z cukrem.
I jak smakuje? Otóż czuć w cieczy trochę kokos, czuć też kwasowość chyba z kwasku cytrynowego, a cukru praktycznie nie ma.
Skoro nie czuć cukru, to znaczy, że można spokojnie dodawać kolejną partię.
Dodawanie cukru do nastawu kokosowego
Rozpuszczam w litrze wody 1 kg cukru i dolewam do wiadra.
Dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z winiarstwem wspomnę, że przy dodawaniu kolejnych partii cukru, nie trzeba dodawać ani drożdży, ani pożywki. Te drożdże, które tam są w środku, są tam cały czas. To że fermentacja ustała to jest spowodowane tym, że skończył się cukier i drożdże nie miały co jeść, więc w rurce nic nie plumkało. W momencie, gdy dodamy nowy cukier, nowe jedzenie dla drożdży, one znowu zaczną jeść kolejny cukier i znowu zacznie bulgać.
Drożdży nie musimy dodawać przy kolejnych partiach cukru. Pamiętajcie o tym.
Podsumowanie
Dodaliśmy 1 kg cukru. Co do ilości wina, jaka z tego wyjdzie, to nie mam pojęcia. Celowałem w około 10 litrów, ale ile uda mi się wycisnąć z tego to ciężko powiedzieć. Może być trochę więcej, może być trochę mniej. Zobaczymy, jak mi się to uda odcisnąć. Dlatego te wszystkie proporcje są niepewne. Ale nie chodzi o ilość, tylko o końcowy smak!
Wino wyjdzie na pewno słabe w smaku. Będzie dużo mniej kokosowe niż wiórki, więc absolutnie żadnych dodatków nie będę tutaj szykował, bo przykryją całkowicie ten kokos, który ma powstać. To co jest, ewentualnie więcej cukru i nic więcej.
W tym krótkim odcinku to chyba tyle. Odstawiam wino do dalszej fermentacji w ciepłe miejsce. No i czekam. Mieszam oczywiście codziennie cały czas wiórki z winem… nastawem? Już w sumie winem, bo alkohol się tworzy.
W trzeciej części będziemy wyciskać i odrzucać wiórki. Zostanie sam płyn. Pomyślę jeszcze czy robić to praską, czy workiem, czy tylko ugniatając sitkiem, czy rękami… Nie lubię takich win, gdzie jest dużo zabawy z takimi drobnymi kawałkami, co mocno nasiąkają. Wolę czystsze wina. To wychodzi dużo łatwiej, a przy tym będzie trochę kłopotu. Ale zobaczymy co nam z tego wyjdzie!
Co będziemy dziś robić z winem kokosowym?
Jest to nastaw wina kokosowego na wiórkach kokosowych. Ma już około trzech tygodni, więc pora pozbyć się wiórek. Widzicie - wszystkie nasiąkły, są na dnie, jest ich dużo. Dlatego będę próbował wykorzystać taką małą praskę. Zobaczymy, czy to w ogóle wypali.
Jest ich dużo, więc trochę czasu zejdzie. Sprawdzimy, czy się da to fajnie odcisnąć, a jak się nie da praską to będziemy kombinować rękami albo w jakimś worku. Będziemy testować - byle się pozbyć wiórek i pozbyć się tego wina. Może się popsuło i będzie z głowy… bo strasznie mi się nie chce!
Jak wygląda teraz nasze wino kokosowe?
Na filmie pokazuję, jak to wygląda w środku. Widać trzy warstwy. Warstwa w środku to jest samo płynne wino. Na dole jest warstwa wiórek, a na górze stworzyła się warstwa wyglądająca jak biała pleśń, ale wydaje mi się, że to jest olej kokosowy. I mógłbym teraz próbować go zebrać (czy cokolwiek to tam jest), ale zrobię to później, jak już będę miał sam płyn - samo wino w jakimś mniejszym pojemniku. Będę wtedy wężykiem zlewał spod tego płynu, spod tego oleju (skoro on utrzymuje się na wierzchu). Tego oleju też się pozbędziemy, jeżeli jest to faktycznie olej.
Teraz jednak problemem są wiórki. Chcę się pozbyć wiórek raz na zawsze!
Po spróbowaniu wina stwierdzam, że kokos jest wyczuwalny, natomiast cukru nie ma w ogóle. Nie zepsuło się… A myślałem, że będę miał z głowy!
Odciskanie wiórek z wina kokosowego
Biorę się do pracy. Próbuję wyciskać wiórki. Wybieram je sitkiem i przekładam do praski i… okazuje się, że poradziła sobie one całkiem dobrze! Wiórki pozostały suche. Nie sądziłem, że tak prosto będzie się je odciskać. Są niemal całkiem suchutkie!
Smaku jednak praktycznie już nie mają. Tak że nie wiem, czy się jeszcze do czegoś nadają. Są mało kokosowe, przefermentowane, chociaż wyglądają, jakby były nieużywane. Ekstra!
Filtracja i smak wina z wiórek kokosowych
Wino wylądowało w balonie. Wiadro jest mi już niepotrzebne. Myślałem, żeby zostawić jeszcze wino w wiadrze, ale byłoby to tylko pół wiadra, więc nie chciałbym, żeby się winko popsuło - dlatego przelałem do baloniku.
Z wiórkami poszło zaskakująco szybko i łatwo się wyciskało. Przydała się ta praska. Nawet bym nie pomyślał, że aż tak bardzo uda się je wycisnąć.
Wyobraźcie sobie, że uzbierało się około 15 litrów wina już, a przepis był na początku chyba na 10 litrów, czyli jednak z tą wodą przesadziłem... Szkoda, bo będzie przez to wino mniej intensywne w smaku. 2 kg wiórek miało być jednak na mniejszą ilość wina. Nie sądziłem, że uda się tak mocno odcisnąć wiórki i odzyskać cały płyn. Stąd taka duża ilość.
Zobaczymy, co wyjdzie - nie ma co gdybać. Nalałem sobie próbkę do kieliszka. Na wierzchu jeszcze widoczny jest ten osad czy też tłuszcz. Na razie nie jest to jednak problem. Jak widzieliście, przelałem wino przez durszlak i przez gęste sito. Większość już tych drobnych wiórek odrzuciłem. Jeśli chodzi o jakieś niepotrzebne frakcje, to nastawik jest już prawie czysty po filtracji gęstym sitkiem, co mnie cieszy, bo poszło sprawnie.
Jeśli chodzi o smak, to czuć kokos, ale delikatnie. Wino jest całkowicie bez cukru i kokos jest wyczuwalny, ale nie tak mocno, jak smak w świeżych wiórkach. Czuć jednak ten kokos, więc szkoda, że tak dużo wyszło. Nie mam teraz za bardzo czego dodać, żeby podbić smak. Drugi raz, jakbym robił to dam wody zdecydowanie dużo mniej!
Dodawanie kolejnej partii cukru
W garnku zostało mi jeszcze trochę - nie zlałem całego wina do balonu, bo chciałbym rozpuścić cukier. Kilogram na pewno pójdzie, a mam przygotowane 2 kg. Skoro mamy 15 litrów wina, to poszło wcześniej już 2,5 kg w dwóch partiach. Wiórki swoje zjadły.
Tu jeszcze nie jest najgorzej. Przy 15 litrach te 4,5 kg to nie jest najgorzej. Myślę, że zaryzykuję i dam od razu te 2 kg cukru do dofermentowania końcowego i dlatego, żeby wino było wynikowo dość słodkie. Tak że rozpuszczam w garnku z resztą wina cukier i wlewam do balonu.
A potem będzie trzeba zrobić porządek, bo jest straszny bałagan w winiarki. Wszędzie leżą wiórki. No ale cóż… jak się tak wyciska, to już tak jest.
Odstawiamy do dalszej fermentacji
To by było na tyle. Z wiórkami nie wiem, co robić - chyba nic. Fajne sa, jak nowe. Można popakować i sprzedawać ;)
Praska sprawdziła się. Fajna sprawa. Jedyne, co bym w niej zmienił, to to, żeby można było ją przykręcić do podstawy - do stolika czy jakiejś dużej podkładki, bo przy większym oporze trzeba mocno dociskać, żeby się nie przechylała. Ale poza tym to bardzo fajna rzecz! Przy małych ilościach, czy to takie wiórki, czy jakieś owoce wycisnąć - to jest super. Ja zazwyczaj robię więcej wina i raczej większej praski bym potrzebował, ale ta jest bardzo poręczna i fajna. Bardzo dobrze sobie poradziła z wiórkami, tak że jestem zadowolony. Przez to zresztą wyszło tak dużo wina, choć miało być mniej…
Na chwilę obecną to tyle. Wino odstawiam do dalszej fermentacji. Niech sobie drożdże zjedzą ten cukier, który dodałem i będę się próbował pozbyć tego osadu przy następnym razie - i jednego, i drugiego. Z dwóch stron będzie osad, więc chyba będzie trzeba rureczką ze środka pobierać, pozbywając się tego, co jest na górze i na dole, żeby uzyskać już czyste wino, ale to zobaczymy w kolejnej części.
PS Zachęcam do subskrybowania kanału Malinowy Nos na YouTube’ie (najlepiej kliknąć też ten dzwoneczek, żeby nie przegapić żadnych odcinków). Zapraszamy też do dyskusji i chwalenia się własnymi nastawami na grupie Malinowe Nosy na Facebooku!