Serwus, z tej strony Malinowy Nos!
Mam tu trzy flaszki wódki i trochę płatków dębowych - robimy mały eksperyment.
Są to trzy butelki półlitrowe alkoholu 40% i po 5 gramów płatków dębowych francuskich: naturalnych, średnio opiekanych i mocno opiekanych.
I w każdej z butelek wylądują poszczególne płatki. Będziemy testować na przestrzeni tygodnia, dwóch, trzech, jak się zachowuje wódka i później porównywać końcowe efekty smakowe.
Płatki dębowe możemy dodawać do wszelakich alkoholi. Możemy postarzać nimi wina, możemy dodawać je do destylatu - robić dębówki a’la whisky, możemy dodawać do wódek, a nawet do miodów, jeśli chcemy… Pole manewru mamy duże.
Zobaczymy, czym się różnią od siebie te płatki po jakimś czasie. Jeżeli mamy różne stopnie wypiekania płatków, te mocno opiekane najszybciej wpłyną na trunek, na pewno najmocniej zmienią kolor, a naturalne jedynie delikatnie wpłyną na smak i barwę. Będziemy testować.
Niniejszym wsypuję płatki i będę Wam pokazywał na bieżąco, jak to wygląda. Tak że widzimy się pewnie za kilka godzin…
Alkohol z płatkami dębowymi po 60 minutach i po 24 godzinach
Po 60 minutach widać już, że płatki powoli zabarwiają alkohol. Po 24 godzinach efekt jest już bardzo dobrze widoczny. Osadem i mętnością się nie przejmujemy na razie, bo to wszystko opadnie. Kolorki widać ładnie - od naturalnych, przez średnio, po mocno opiekane.
Płatków jest dużo, więc możemy krócej je trzymać, ale odłożę te butelki na około 2 tygodnie i w drugiej części materiału będziemy próbować je oceniać. Odrzucimy płatki i zobaczymy, czym się różni trunek w poszczególnych butelkach - jaka jest różnica i czy w ogóle jest różnica w zapachu oraz smaku tego alkoholu? No ale to za jakiś czas...
Link do filmu - https://www.youtube.com/watch?v=rhQPoaRPvlQ
Serwus, z tej strony Malinowy Nos! Przyjrzymy się dzisiaj bliżej naszym dębóweczkom.
Minął już około miesiąc, także alkohol przeszedł płatkami dębowymi. Kolorek też już się ładnie zrobił we wszystkich trzech butelkach.
Pierwszą część znajdziecie pod tym linkiem: Płatki dębowe - test, część 1
Mamy więc nasze trzy flaszki z płatkami o różnym poziomie opiekania. Na filmie możecie zobaczyć, jak to z bliska wygląda. Kolory są dość zbliżone. Naturalne są oczywiście najjaśniejsze. W mocno opiekanych jest jeszcze lekka mętność. To tyle, jeśli chodzi o zewnętrzną stronę.
A jak się prezentują “od środka”? Kolor możecie ocenić sami na filmie, a zapach i smak to już ja muszę ocenić - ale wiecie, jak to ze mną jest: “fajne albo niefajne”, “dobre albo niedobre”. Słaby ze mnie degustator...
Po powąchaniu wszystkich trzech stwierdzam, że pachną podobnie, chociaż przy mocno opiekanych najmocniej czuć drewno. Ale poza tym to dużej różnicy nie ma.
A w smaku? Nie wiem… To jest mocny alkohol, więc dobrze byłoby go dosłodzić. Ja i tak powiem, że wszystkie te trzy butelki są niedobre, bo nie lubię mocnego alkoholu, a do tego jest jeszcze nie schłodzony. Tak że wymyśliłem coś innego :)
Co dokładnie? Przelałem po 200 ml do małych buteleczek z każdej z tych wódek z odmiennie opiekanymi płatkami. I podesłałem te próbki pod Łódź - Skipiorowi. Myślę, że on lepiej oceni smak tego, co tu mamy, bo wiecie, jak to ze mną jest. Pakuje flaszki dla niego i… łap Kamil - powiedz, co o nich myślisz!
Kilka słów od Skipiora:
Cześć, z tej strony Skipior! Mam przed sobą paczkę od Marka. Dziękuję bardzo Marek za możliwość spróbowania Twojej wódeczki dębowej - tak zwanej dębowej. Mam nadzieję, że będę mógł coś na temat tych wariacji powiedzieć. Może jakoś pomogę swoją opinią.
Mam szkło degustacyjne i spróbujmy każdej po kolei. Myślę, że najlepiej będzie zacząć od tej najmniej aromatyzowanej, na płatkach naturalnych.
Kolor pierwszej wódki jest mało wyrazisty, słomkowy, żółtawy, ale nie zbliżający się do złota. Jakieś wielkich zmian w porównaniu do czystej wódki tutaj akurat nie czuć. Największą zmianą jest kolor. A jak w smaku? W smaku czuć! I to mocno. Świetnie to smakuje! Pierwsze z czym mi się to skojarzyło, to Johnny Walker, czerwony. Czuć taką nutę właśnie jakiejś jakby beczki, jakiegoś drewna, nie przykrywa to nut aromatu alkoholu - jest to trunek mocno alkoholowy, ale też rzeczywiście z wyraźną nutą tej dębiny (czy z czego też są te płatki). Jest to naprawdę dobre. Wódka nie jest wytrawna, nie jest zbyt ściągająca - super.
Zobaczymy dalej. Próbka z drugiej butelki w kieliszku jest oczywiście jaśniejsza, ale nie traci barwy - widać takie mocne złoto, naprawdę ładny kolorek. Aromaty są już tutaj inne. W poprzednim przypadku było czuć jedynie te nuty drewniane. Tutaj mamy już taką słodycz. Już czuć, że to jest drewno opalane. Pachnie to naprawdę zacnie. Smak jest zupełnie inny. Czuć też tą słodycz, tak jak w zapachu. Zawartość tej butelki jest już bardziej delikatna. To drewno bardziej ingeruje w cały kształt tego smaku - przykrywa już trochę alkohol. Jest wyraźnie słodziutka, bardziej ściągająca. Słodka i ściągająca - niezłe połączenie. Naprawdę dobra. Ta jest lepsza do degustacji, poprzednia bardziej pijalna. W tym przypadku już dużo się dzieje.
Zobaczmy, jak jest z płatkami mocno opiekanymi. Kolorek w kieliszku już zdecydowanie wykracza poza złoto, wchodzi w mocny pomarańcz, bursztyn. Tutaj kolor jest najładniejszy, ale jest to oczywiście logiczne - im bardziej opalane płatki, tym kolor intensywniejszy. W tym przypadku, podobnie, jak w poprzednim, czuć już słodycz w aromacie, ale drewna jest zdecydowanie więcej. Zapach jest aż mocno przesiąknięty paloną beczką, opalaną od wewnątrz. A jak ze smakiem? Słodycz jest okej. Nuty tego drewna też są w porządku. Ściąganie jest niskie, ale czuć już oleistość, a ja akurat nie lubię tej cechy. Nie wiem co to dokładnie jest - jakieś olejki czy coś innego wydziela się z tych płatków. Osobiście za tym nie przepadam.
Podsumowując, najbardziej pijalna jest wódka z płatkami naturalnymi. Złoty środek to te średnio opiekane. Jest fajna słodycz, czuć już mocniej to drewno, już pojawia się ściąganie - coś się dzieje. Natomiast w trzeciej butelce jest tego wszystkie jeszcze więcej, ale już pojawia się ta - jak ja to nazywam - oleistość i do mnie to już nie przemawia.
Tak że w mojej ocenie najlepiej wypadła wódka z płatkami średnio opiekanymi. Drugie miejsce przypada płatkom naturalnym, a mocno opiekane są najmniej smaczne.
Macie więc już jakiś punkt odniesienia. Pozdrawiam wszystkich widzów Malinowego Nosa i wracam do siebie!
Wódki odstawiam dalej. Niech sobie jeszcze postoją.
W tym odcinku to tyle. Trzymajcie się ciepło i zapraszamy do kolejnych odsłon. Aby ich nie przegapić subskrybujcie nasz kanał na YouTube. Widzimy się też oczywiście w grupie Malinowe Nosy na Facebooku. Do zobaczenia!
[product category_id="89" slider="true"]